Jak powszechnie wiadomo- nie tylko piękne figurki, cudny teren i zgrana kompania potrafią sprawić, by rozgrywka (nie ważne w jaki system) była czymś niesamowitym.
Jedni lubią "z" inny "bez". Osobiście nie mam nic przeciwko muzyce- bo o nie mowa, podczas grania. Oby tylko była o wyważonej głośności.
Pominę rzecz jasna turniejowy syf i bagno, koncentrując się na klimatycznych grach w "około domowych" realiach.
Ile to można słychać ścieżki dźwiękowej do LOTRa, Gladiatora, Star Warsów, Breavehearta czy Otatniego Mohikanina?- niczego, rzecz jasna, nie ujmując z geniuszu Howarda Shora czy Johna Williamsa.
Nawet najlepszy motyw potrafi, kolokwialnie mówiąc, znudzić się i obrzydzić słuchanie takiego "Duel of the Fates"-(nomen omen genialnego:) na długi czas.
W pierwszej odsłonie pragnę przedstawić taki o to, przez fachowców nazwany-dark ambient, cold wave itd.- album muzyczny wykonawcy Mortiisa "
Nieważna historia wykonawcy (kto ma ochotę sięgnie do internetu). Nieważne jego wcześniejsze oraz późniejsze dokonania. Chłońmy tu i teraz dźwięki " Władcy Nieznanego Wymiaru"...
Fajna muza. Jak będę urządzał swój pokój do gier to na 100% zapodam sobie sprzęt grający :)
ReplyDeleteDzięki. Klimatyczna, niezbyt głośna nuta w tle nie jest zła:)
Delete