Dauði Baldrs // The Death of Baldr // Śmierć Baldra


About Baldr.

When Frigg learned from Odin, what awaits her beloved son fell into despair. She continued, however, to think, how can protect Baldr woven by fate. In the end, she had an idea.

As the highest goddess, the wife of Odin and Lady of the Life, called before his face every living thing on earth, and all that is dead, rock or metal, and told every plant, every animal, man or god swear that will not do harm of Baldr. All creatures with joy made the promise. Even the silent stones joined these assurances.
Frigg face brightened, now she was sure that ensured the safety of his son.


Joy returned to Asgard, the gods again rejoice, feasts, games and Skalds performances . Found a whole new fun
Celestials lined Baldr the middle of the halls of the palace, after which they threw at him and then at random - spears, wooden logs, food, stones. But, as promised, none of these things Baldr inflict harm. Gods explode with laughter, looking like a flying ax stops in the middle of the road, freezes, hangs in the air a moment, then falls to the floor halls. So carelessly they played with the gods. Even they did not invent the previously similarly joyful game.


Only Loki did not share the laughter of the gods. Lord of Fire clever for years envied Baldr, as more and more people are victims of this consisted of a luminous god, instead of Loki, and he still owed the blessing of fire - warm in winter, the light at night, cooked and baked food. How ungrateful are the people, since more than Loki, or its creator, submit a sheepishly smiling young man who did nothing, and its biggest advantage is beautiful face. 

Loki took the form of an old woman hunched and went to the joyful palace of Frigg. He approached the goddess, bowed his head, and so he said:- About you, how great joy to look at, again the host in Asgard! I hope it was true that nothing in the world will not be able to do harm to a luminous Baldr. Are you sure that, on the highest of the goddesses that You took an oath of all beings?- Yes, of course - she laughed Frigg, but suddenly serious. - Oh no, I forgot about mistletoe! I told to call everything that grows on the ground, and mistletoe does not grow on the earth, and on the oak! But this is nothing, mistletoe is yet harmless little plant, it will do no harm to my son.

- Yes, perhaps you're right - it said Loki with a friendly smile, but deep down he laughed maliciously and cruelly.

As soon as he returned to his true form, he left the walls of Asgard and went to the forest. There he found the oak and mistletoe growing on it. Long she regarded her rachitycznym twigs until he found one extremely simple. Yes, this should give. He stopped her, strengthened the magic and gave shape shots.In the halls of the palace still it lasted fun throwing at Baldr. Almost everyone has fun. Almost - because the blind Hod stood on the sidelines, sad that he, because of his disability, he can not throw anything. Loki smiled at Hod.He walked over to him and offered to help him to join the fun. The blind god agreed with joy.Loki pushed kennel in one hand arrow of mistletoe, the other put the gaps, then clues for blind man's hand on the right track.- Now - he whispered Fire Giant, moving away from Hod.

Released the arrow did not stop in front of the body of Baldr. He stuck at it full force, piercing the heart and depriving luminous god of life. The laughter stopped. Only Hod stood beaming and waiting for someone to tell him, and kept his arrow, which was reflected protective spell Baldr.Hod realized that something had happened when he heard a piercing scream of Nanna, wife of Baldr. Asynja fell to the lying man and lifted his head. The luminous god no smoldering longer life. Desperate Nanna broke the heart, died, falling on the body of her beloved husband.The heads of all current headed toward anything with no understanding kennel. The word "fratricide" circulated by word of mouth. In the end, the blind god he realized what was going on. Overwhelmed the terror. Slowly pulled out of the halls, and as soon as he felt crossed the threshold, broke into a run. Somehow I sense sensed how to run to the gates of the castle, and then fled longer just anywhere. only when ran into the woods, slowed, weaving between the trees. he had no idea where and what flees, but he knew that it must flee, if he wants to save his life.
The whole world was plunged into mourning, and the deepest black overlaid Asgard. Baldr remembered everyone, even Loki pretended that he was sorry for the dead god. In the depths of the soul and be glad, because now back on, the god of fire, once again become the most luminous of the luminous inhabitants of heaven. Aesir built for Baldr suitable, worthy of a king's funeral pyre - became the largest ship that the gods ever managed to create. His name was hringhorni. On it they put the body Baldr and Nanny, dressed in gorgeous robes and royal cloaks covered postmarked lamowanymi fur and gold ribbons.
Beside the body rested rich grave goods - gold ornaments on the head with heavy rings and necklaces, trunks full of clothes, gold-plated chain mail, swords and shields, favorite Baldrs dogs and horses and plenty of food and sweet treats. No king, no Konung or earl never got to the last trip as a large number of gifts.
Just before the plunge of the ship at sea, to the Baldrs body approached Odin, and whispered something to the late son's ear, then he removed his armlet Draupnir and threw it on the stack...

Frigg did the same of many of her royal jewels. Daughter in law gave them that although they enjoyed it in the dark Niflheim ...





O Baldrze.

Kiedy Frigg dowiedziała się od Odyna, co czeka jej ukochanego syna, wpadła w czarną rozpacz. Nie przestawała jednak myśleć, jak może uchronić Baldra przez utkanym losem. W końcu wpadła na pewien pomysł.

Jako najwyższa bogini, żona Odyna i Pani Zycia, wezwała przed swe oblicze wszystko, co żyje na ziemi, i wszystko, co jest martwe, jak skała czy metal, po czym kazała każdej roślinie, każdemu zwierzęciu, człowiekowi czy bogu przysiąc, że nie uczynią Baldrowi krzywdy. Wszelkie istoty z radością złożyły takie przyrzeczenie. Nawet nieme kamienie przyłączyły się do tych zapewnień.

Oblicze Frigg pojaśniało, teraz już miała pewność, iż zapewniła synowi bezpieczeństwo.

Radość powróciła do Asgardu, bogowie znów się weselili, urządzali uczty, zawody i występy skaldów. Znaleziono też całkiem nową zabawę.

Niebianie ustawiali Baldra na środku halli pałacowej, po czym rzucali w niego czym popadnie — włóczniami, drewnianymi polanami, jedzeniem, kamieniami. Ale, zgodnie z przyrzeczeniem, żadna z tych rzeczy nie wyrządzała Baldrowi krzywdy. Bogowie wybuchali gromkim śmiechem, patrząc jak lecący topór zatrzymuje się w połowie drogi, zastyga w bezruchu, wisi chwilę w powietrzu, po czym spada na posadzkę halli. Tak beztrosko bawili się bogowie. Nawet oni nie wymyślili wcześniej podobnie radosnej gry.

Jedynie Loki nie podzielał wesołości bogów. Sprytny Pan Ognia już od lat zazdrościł Baldrowi, gdyż coraz więcej ludzi składało ofiary temu świetlistemu bogu, zamiast Lokiemu, a jemu przecież zawdzięczali błogosławieństwo ognia — ciepło w zimie, światło w nocy, gotowane i pieczone jedzenie. Jakże niewdzięczni są ludzie, skoro ponad Lokiego, czyli własnego stworzyciela, przedkładają jakiegoś głupkowato uśmiechniętego młodziana, który niczego nie dokonał, a jego największą zaletą jest piękna buzia.

Loki przybrał postać starej, zgarbionej kobiety i udał się do pałacu radosnej Frigg. Zbliżył się do bogini, schylił przed nią głowę i tak rzekł:

— O pani, jak wspaniale patrzeć na radość, znów goszczącą w Asgardzie! Oby prawdą było, iż nic na całym świecie nie zdoła uczynić krzywdy świetlistemu Baldrowi. Czy aby pewna jesteś, o najwyższa z bogiń, że odebrałaś przysięgę od wszystkich istot?

— Tak, oczywiście — roześmiała się Frigg, ale nagle spoważniała. — Ależ nie, zapomniałam o jemiole! Kazałam wezwać wszystko, co rośnie na ziemi, zaś jemioła nie rośnie na ziemi, a na dębie! Ale to nic, jemioła to przecież niegroźna roślinka, ona nic złego nie uczyni memu synowi.

— Tak, zapewne masz rację — rzekł na to Loki z przyjaznym uśmiechem, ale w głębi duszy zaśmiał się złośliwie i z okrucieństwem.

Gdy tylko wrócił do swej prawdziwej postaci, opuścił mury Asgardu i udał się do lasu. Tam znalazł dąb i rosnącą na nim jemiołę. Długo przyglądał się jej rachitycznym gałązkom, aż wreszcie znalazł jedną wyjątkowo prostą. Tak, ta powinna się nadać. Urwał ją, umocnił czarami i nadał kształt strzały.

W halli pałacowej nadal trwała zabawa w rzucanie w Baldra. Prawie wszyscy doskonale się bawili. Prawie — gdyż ślepy Hód stał na uboczu, smutny, że on, z powodu swej ułomności, nie może niczym rzucać. Loki uśmiechnął się na widok Hóda.

Podszedł do niego i zaproponował, że pomoże mu przyłączyć się do zabawy. Ślepy bóg zgodził się z radością.

Loki wcisnął Hódowi w jedną dłoń strzałę z jemioły, w drugą włożył luk, po czym naprowadził rękę ślepca na odpowiedni tor.

— Teraz — szepnął Ognisty Olbrzym, odsuwając się od Hóda.

Wypuszczony pocisk nie zatrzymał się przed ciałem Baldra. Wbił się w nie całą mocą, przeszywając serce i pozbawiając świetlistego boga życia. Śmiech zamilkł. Tylko Hód stał, uśmiechając się promiennie i czekając, aż ktoś mu powie, jak zachowała się jego strzała, gdzie została odbita ochronnym zaklęciem Baldra.

Hód zorientował się, że coś się stało, gdy usłyszał rozdzierający krzyk Nanny, żony Baldra. Asynja przypadła do leżącego męża i uniosła jego głowę. W świetlistym bogu nie tliło się już życie. Zrozpaczonej Nannie pękło serce, umarła, padając na ciało ukochanego męża.

Głowy wszystkich obecnych skierowały się ku nic nie rozumiejącemu Hódowi. Słowo „bratobójca" krążyło z ust do ust. W końcu ślepy bóg pojął, o co chodzi. Owładnęło nim przerażenie. Powoli wycofał się z halli, a gdy tylko poczuł, że przekroczył próg, puścił się biegiem. Jakimś zmysłem wyczuł, jak dobiec do bramy grodu, a potem uciekał już byle gdzie. Dopiero gdy wpadł do lasu, zwolnił, klucząc pomiędzy drzewami. Nie miał pojęcia, gdzie i po co ucieka, wiedział jednak, że uciekać musi, jeśli chce ocalić życie.


Gdy Frigg dowiedziała się o śmierci syna, zapłakała rzewnymi łzami. Był to Pierwszy Płacz Frigg.

Cały świat pogrążył się w żałobie, zaś najgłębszą czernią pokrył się Asgard. Baldra wspominali wszyscy, nawet Loki udawał, że jest mu żal zmarłego boga. W głębi duszy zaś się cieszył, bo teraz na powrót on, bóg ognia, znów stanie się tym najbardziej świetlistym ze świetlistych niebian. Asowie zbudowali dla Baldra odpowiedni, godny króla, stos pogrzebowy — stał się nim największy statek, jaki bogowie zdołali kiedykolwiek stworzyć. Nazywał się Hringhorni. Na nim umieścili ciała Baldra i Nanny, odziane we wspaniałe szaty i przykryte królewskimi płaszczami, podbitymi futrem i lamowanymi złotymi tasiemkami. Obok ciał spoczęły bogate dary grobowe — złote ozdoby na czele z ciężkimi pierścieniami i naszyjnikami, kufry pełne ubrań, złocone kolczugi, miecze i tarcze, ulubione psy i konie Baldra oraz mnóstwo jedzenia i słodkich smakołyków. To wszystko tam leżało, piętrzyło się na gigantycznym stosie. Żaden król, żaden konung ani jarl nigdy nie dostali na ostatnią podróż tak wielkiej liczby darów.

Tuż przed zepchnięciem statku na morze, do ciała Baldra podszedł Odyn, szepnął coś nieżyjącemu synowi do ucha, po czym zdjął naramiennik Draupnir i cisnął go na stos darów. To samo uczyniła Frigg z wieloma swymi klejnotami królewskimi. Oddała je synowej, by choć one cieszyły ją w mrocznym Niflheimie...




Polecam książkę Artura Szrejtera "Mitologia Germańska".


Dauði Baldrs


Comments

  1. Bardzo ciekawe i niezła muza ;) Dodatkowo, widze że przeszedłeś na jasną stronę mocy (mówie o tle) ;)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dziękuję, idę ku światłości i przejrzystości:)

      Delete
  2. To pierwsza historia która u Ciebie przeczytałam. Zbieram się za kolejne :) Pozdrawiam, Ewelina G.

    ReplyDelete
  3. Ile różnych mitologii człowiek nie zna, ograniczeni jesteśmy do Greckiej czy Rzymskiej, a tu taka historia, no i angielski można poćwiczyć, bardzo fajny pomysł i ciekawa opowieść :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dziękuję bardzo i uprzejmie. Faktycznie różnorodność na świecie jest olbrzymia:)

      Delete

Post a Comment